piątek, 5 października 2012

Rozdział 1

    Wracam z zajęć plastycznych zimowym popołudniem, kiedy słońce zaczyna powoli gasnąć. Zmęczona dzisiejszym dniem, zmarznięta i obciążona torbą czekam na mojego przyjaciela Kazimira. Jak zawsze ma mnie zabrać do domu. Po kilku minutach stoję już w cichym zaułku, między jakimś barem, a kamienicą i wypatruje skrzydlatego rudzielca. W końcu, po chwili niecierpliwego wyczekiwania zauważam małą, stopniowo powiększająca się plamkę na niebie. Nerwowo rozglądam się, chociaż wiem, że nikt poza mną go nie zobaczy. Wszyscy śmiertelnicy są ślepi na aniołów, wszyscy oprócz mnie.
- Przepraszam za spóźnienie, chyba trochę zmarzłaś - zauważył.
- Nie przejmuj się, tylko odrobinkę - zapewniła rudzielca.
Sprawnie weszłam na plecy przyjaciela. Teraz, kiedy go dotykałam, mnie też nie można było ujrzeć.
    Mieszkamy z kilkoma innymi aniołami, w ogromnym domu w górach. Nikt się tam nie kręcił, wokół zawsze panowała nienaganna cisza. Osobami, które mogły ją przerywać byliśmy my sami. Jedynym człowiekiem poza mną, który mógł tam przebywać, była właścicielka naszego domu, która wynajmowała nam go za duże pieniądze. Przychodziła co miesiąc po pieniądze, jakby nie mogła czekać na przelew. 
    Dom na odludziu jest dla nas oazą. Służy nam do ukrywania się przed seditami i potężnym Dux'em, oraz jego podwładnymi. Sedity to inna odmiana aniołów, spod ciemnej gwiazdy. Są złem wcielonym, walczą z nami od wieków. Moi towarzysze to złota odmiana, oficjalnie zwana Aurum, chociaż mało kto używał tej nazwy. Powszechnie nazywa się ich po prostu aniołami. Sedity mają czarne skrzydła o innym kształcie. Są pokryte twardymi łuskami. Na ich nadgarstkach i udach widnieją niebieskie znaki. Najczęściej są ubrane w peleryny przewiązane błękitnymi pasami, lecz nie zawsze. Dux zaś, to pan i władca wszystkich Aurum. Nie wolno mu się sprzeciwiać. Czasami sprawdza posłuszeństwo aniołów i wysyła swoich podwładnych na sprawdzanie porządku. Gdyby dowiedział się, że ich widzę, i co więcej, mieszkam z nimi... aż boję się pomyśleć o czymś takim. Pewnie skończylibyśmy w grobie.
    Kazimir zawsze wybierał bezpieczne drogi, by nie natknąć się na kogoś obcego. Byłam mu za to wdzięczna. W sumie, byłam wdzięczna wszystkim moim towarzyszom, narażali życie by mnie wychować. To z nimi wiążą się moje dziecięce wspomnienia.
    Przed naszym drewnianym domem znaleźliśmy się po 30 minutach. Jestem tak przemarznięta, że ledwo czuje palce. Biegnę do domu i zrzucam z siebie płaszcz. Nasz wieszak prawie załamuje się pod ciężarem wszystkich kurtek i szalików. Idę w kierunku kuchni i słyszę głośny wiwat na mój widok. 
- NIESPODZIANKA!!! 
Stanęli przede mną z prezentami. Nagle rozumiem, że to przecież są moje 18 urodziny. Jak, do cholery, mogłam zapomnieć o swoich własnych urodzinach?
- Fey! 
10-letnia Calla przytuliła głowę do mojego brzucha, bo tylko tam sięgała. Jest najmłodsza z nas wszystkim, przy czym najbardziej bezbronna.
- Wszystkiego najlepszego - wręcza mi laurkę narysowaną dziecięcą ręką, a ja głaszczę ja po głowie dziękując.
Następna podeszła jej starsza o 9 lat siostra, Rachel. Nie przepadała za mną, łagodnie mówiąc. Osądzała mnie o to, że jestem źródłem ich problemów. Jej posądzenia bardzo mnie bolały, ale nie były całkiem bezpodstawne. Jej zdaniem najlepiej byłoby, mnie porzucić. Znając siebie, pewnie bym tego nie przeżyła, albo popadła w załamanie nerwowe.
- Proszę... 
W ramach prezentu podaje mi nowy, oprawiony w skórę szkicownik i ucieka gdzieś z dala mojego wzroku. To, że też zrobiła coś w ramach moich urodzin cieszy mnie, nawet pomimo jej natychmiastowej ucieczki z dala ode mnie.
Kolejny podchodzi Nickolas. Zielonooki blondyn z całkiem przyzwoitymi mięśniami. Jest zabawny, śmiały i otwarty na ludzi, szczególnie jeśli chodzi o płeć przeciwną. Kojarzy mi się trochę z... kapitanem jakiejś szkolnej drużyny footbolowej.
- Fey, ślicznotko! Kiedy zapraszasz do klubu? Czekam na duże piwo - wcisnął mi pudełko owinięte w szary papier. Odwijając go zobaczyłam co mi kupił i zmarłam. Iphone 5. Nick wmyka mi się zanim wydusiłam, że prezent od niego jest stanowczo zbyt drobi i zadowoliłabym się czekoladkami.
Potem po kolei był Mike z papużką w klatce, Tito z płytą Pierce The Veil i Kaz z szkatułką na biżuterie.
Ostatnia idzie do mnie Lavender. Śliwkowe włosy dziewczyny są obcięte do połowy szyi, fiołkowe oczy ledwo widać przez długą grzywkę. Jest naszą perełką. Zajmuje się ziołami i legendami, ale przede wszystkim przewiduje dość niedaleką przyszłość. Jej dar bardzo nam się przydaje.
- Zdrowia, miłości i spełnienia marzeń Fey. 
Z nieporuszonym wyrazem twarzy daje mi szybkiego całusa w policzek i wręcza cudowne farby do tkanin. Pachnie cudowną lawendą. Dziękuję jej i jeszcze raz każdemu z osobna i zabieramy się za zamówiona przez Tito pizzę. 
    Dzisiejszego dnia świetnie bawię się w towarzystwie skrzydlatych przyjaciół. Nawet Lavender nas nie opuszcza, chociaż zwykle siedzi samotnie w swojej sypialni na strychu i zajmuje się sobą. Każdy z nas ma swoją sypialnię urządzoną według własnego uznania.       
    Około północy rozeszliśmy się do siebie. W mojej jasnej, dobrze oświetlonej sypialni stało spore, dwuosobowe łóżko z białą pościelą, szafa, mały stoliczek, biurko z krzesłem, fotel i całkiem pokaźna biblioteczka. Postawiłam klatkę z ptakiem na biurku i wykaligrafowałam "Fuoco", bo tak właśnie go nazwałam. Potem nakleiłam napis na dole klatki.
    Zrzuciłam z siebie ubranie i schowałam się w miękkiej pościeli.Marzę sobie o spokojnym śnie, jednak całe moje starania idą na marne, kiedy myślę o jutrzejszej sobocie, czyli spotkaniu z panią Brooke, która jak zawsze miała przyjść po czynsz. Nie znoszę jej. Przed nią musiałam udawać dziewczynę Mike'ya, żeby nie wydawało się podejrzane wspólne mieszkanie 8 osób i to bez żadnych par, a przecież jesteśmy mniej więcej w tym samym wieku.
    Myśli o Lanie Brooke nie dają mi spać, więc podnoszę się i zaczynam ozdabiać tytułowa stronę rysownika. Piszę tam imię i nazwisko, numer telefonu, oraz e-mail i rysuję siebie z anielskimi skrzydłami.Kiedy kończę jestem tak zmęczona, że cudem trafiam do łóżka. Zasypiam, z myślą o swojej rodzinie i zastanawiam się, co właściwie nas czeka.  
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że pierwszy rozdział Was zaciekawił i moja praca nie poszła na marne :) Gwarantuję, że w kolejnych będą ciekawsze wydarzenia, na wszystko mam już pomysł. Jak na razie początek mam za sobą, mam nadzieję, że dobry :3 Podoba się Wam?